Suzanne Somers [1], 70-latka, była aktorka, obecnie autorka książek na temat jak żyć długo a także największa sponsorka konferencji A4M - American Academy of Anty-Aging Medicine. Jej ideą zdrowszego życia i opóżnienie starości jest doprowadzenie poziomu hormonów do poziomu 30-latki poprzez kuracje hormonalne zawierajace duze dawki estrogenu i testosteronu, czyli jak mówia amerykanscy medycy , „faszerujowanie staruszek tabletkami". Niestety, kuracja okazała się niewypałem, gdyż terapia hormonalna dla przekwitających kobiet jak poczatkowo niezwykle popularna i do 2002 roku mocno promowana przez branżę farmaceutyczną aż do zakrojoną na szeroką skalę badań Women's Health Initiative (WHI) ktora stwierdziła, że u kobiet przyjmujących zastępczy estrogen pojawiał się częściej nowotwór piersi - a także choroby serca, skrzepy, udary, a nawet demencja. Okazało się, że terapia hormonalna nie tylko nie odwracała procesów starzenia, ale je przyspieszała.
Pani Somers zmieniła trochę swoje teorie i zaczeła propagowac bioidentical hormone replacement therapy [2], promuje hormony bioidentyczne, twierdząc, że są bezpieczniejsze i bardziej „naturalne”. Hormony te pochodzenia roślinnego mają być identyczne z endogennym ludzkimi hormonami. Jednakże, nie udowodniono że strukturalna budowa krystalograficzna jest w rzeczywistości identyczne z endogennym człowiekiem. W ich składzie znajduje się nie tylko estrogen, ale również inne równoważące jego działanie hormony, między innymi progesteron, a czasami również testosteron. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość przepisania przez lekarza mieszanki odpowiedniej dla danej pacjentki. Wadą jest sposób wytwarzania hormonów bioidentycznych oraz ich skład: apteki , w odróżnieniu od producentów leków, którzy muszą się stosować do precyzyjnych wytycznych FDA, podlegają słabym regulacjom. Oczywiście, świat naukowy twierdzi ze to jest jeszcze niezbadane i przestrzega przed używaniem z mozliwośia pozniejszych dużych komplikacji zdrowotnych. Oczywiśie już się zdarzyło. Badania nad lekami przygotowywanymi przez farmaceutów wykazały, że faktyczne dawki zawartych w nich substancji mogą się znacząco różnić, a w 2012 roku zanieczyszczenie, do jakiego doszło w aptece w Framingham w stanie Massachusetts, wywołało grzybicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które zabiło sześćdziesiąt cztery osoby, a dotknęło ponad siedemset.
Artykuł opublikowany w "Medycznym Liście Leków i Terapii" z 2010 roku zawierał "Nie ma dopuszczalnych dowodów, że" bioidentyczne "hormony są bezpieczne lub skuteczne. Należy zniechęcić pacjentów do ich przyjmowania.
Trzeba przyznać, ze pani Summers na swoje 7 krzyżykow wyglada wyśmienicie. No cóż, jedna czy druga metoda wiecznej młodości nie pracuje, będzie następna. Wieść głosi że tym razem będzie z Chin, czyżby ukradną moje metody. A na codzeń nie ma się o co martwić gdyż strumień pieniążków płynie wartko ze sprzedaży czego się tylko da, sami zobaczcie [3].
Świat medyczny nadal twierdzi, że n ie istnieje coś takiego jak medycyna przeciwstarzeniowa. Dr Olshansky twierdzi że najbardziej skrywaną tajemnicą procesu starzenia jest fakt, że nie ma w nim żadnej tajemnicy. - Nie ma lekarstwa, hormonu, suplementu czy kremu, który w udokumentowany sposób odwracałby procesy starzenia. Nie ma i kropka.
[1] https://en.wikipedia.org/wiki/Suzanne_ Somers
[2] https://en.wikipedia.org/wiki/Bioidentical_hormone_replacement_therapy
[3] https://www.suzannesomers.com/